, , , ,

Góry Sowie na Weekend - Dzień II

27.3.12

Tak jak wspominałam, pogoda dnia następnego okazała się łaskawa. Z chmur wyleciało już wszystko, co wylecieć mogło i nawet słońce miało swoje chwilę, by nam się tego dnia zaprezentować. Żeby więc dnia nie tracić, wstaliśmy na szybkie śniadanko i na szlak, na spokojny spacer po sowiogórskich wzniesieniach.
Ruszyliśmy więc z Sokolca, w sumie to bliżej byliśmy Nowego Miłkowa, ale Sokolec łatwiej skojarzyć ;) Udaliśmy się w stronę schroniska "Zygmuntówka".


Krajobrazy w drodze na Zygmuntówkę

Tam obowiązkowo po kanapeczce z herbatą, coby burczeniem brzusznym zwierzątek po drodze nie straszyć. Do dzisiaj się zastanawiamy, czy wtedy wyglądaliśmy jakoś dziwnie, bo niektóre osobniki się na nas gapiły z ukrycia :D

Gadzina się przedstawić nie chciała - na moje oko to Puszczyk Zwyczajny

Dobrze zakamuflowana mysz miała nas w nosie ;)

Stadko muflonów

Szlakiem zielonym udaliśmy się z Zygmuntówki dalej w stronę Przełęczy Jugowskiej
Z Przełęczy Jugowskiej ruszyliśmy dalej szlakiem czerwonym, który łącząc się po pewnym czasie ze szlakiem żółtym, zaprowadził nas na Wielką Sowę 1015 m n.p.m. - najwyższego szczytu w Górach Sowich. Po drodze mijaliśmy Kozią Równię 930 m n.p.m. oraz przełęcz Kozie Siodło.
Mimo, że okolica nie jest szczególnie wysoka, to taki spacer to sama przyjemność. Szczególnie wtedy, gdy powietrze jest rześkie po deszczu, którego w przeddzień nie brakowało. W niektórych miejscach było nawet dość błotniście i trzeba się było wykazać sporą równowagą, żeby nie wylądować w błotku ;)

Już prawie na szczycie Wielkiej Sowy

Im bliżej szczytu byliśmy, tym więcej chmur wychodziło nam na spotkanie. Nie dawały za wygraną, ale deszczu oszczędziły. Uniemożliwiły jednak podziwianie panoramy z wieży widokowej na Wielkiej Sowie. Po czasie spędzonym na szczycie udaliśmy się w dół szlakiem czerwonym, mijając schroniska "Sowa" i "Orzeł".
Mimo mgły panującej na górze, w pamięci pozostał błękit nieba i słońce z pierwszej części dnia.

Słonecznie też było ;)


Sprawdź też:

OSTATNIE

ARCHIWUM